Kieżmarski Szczyt, z wysokością 2558 metrów n.p.m., jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych szczytów w słowackiej części Tatr Wysokich. Na jego wierzchołku zaczyna się lub kończy, w zależności od obranego kierunku wspinaczki, słynna Grań Wideł. Wejście na Kieżmarski Szczyt dla jednych może być więc głównym celem, a dla innych tylko punktem na trasie. Jak wejść na Kieżmarski Szczyt?

Wejście na Kieżmarski Szczyt nie jest proste, wymaga dobrej kondycji i umiejętności nawigacji terenowej. Na szczyt nie prowadzi bowiem żaden znakowym szlak turystyczny. W tym artykule opiszę wejście na Kieżmarski Szczyt z Tatrzańskiej Łomnicy przez Dolinę Huncowską.

Kieżmarski Szczyt – historia i ciekawostki

Zanim opiszę wejście na Kieżmarski Szczyt, chciałbym przekazać Ci kilka ciekawostek. Historia wspinaczkowa Kieżmarskiego Szczytu sięga 1615 roku. Wówczas miało miejsce pierwsze udokumentowane wejście na tę górę. Szczyt zdobył uczeń liceum w Kieżmarku David Frölich ze swoimi szkolnymi kolegami, najprawdopodobniej w towarzystwie przewodnika. Inną wartą odnotowania datą jest rok 1906, kiedy to miało miejsce pierwsze zimowe zdobycie Kieżmarskiego Szczytu przez Güntera Oskara Dyhrenfurtha i Alfreda Martina.

Warto też wspomnieć, że Kieżmarski Szczyt wchodzi w skład Wielkiej Korony Tatr, czyli 14 tatrzańskich szczytów o wysokości ponad 8000 stóp. Kieżmarski Szczyt z wysokością 2558 m znajduje się na 6 miejscu tej listy. Wyższe są tylko Gerlach, Łomnica, Lodowy Szczyt, Durny Szczyt i Wysoka.

Zobacz także:

Kieżmarski Szczyt – wejście

Wędrując po Tatrach w kierunku Kieżmarskiego Szczytu, można doświadczyć zmieniających się krajobrazów. Najwięcej czasu spędzimy oczywiście w terenie skalnym. Opisywana w tym tekście droga przez Dolinę Huncowską uznawana jest za dość łatwą, ale należy pamiętać, że główna jej część nie jest w żaden sposób oznakowana, co stanowi wyzwanie. Jednocześnie jednak droga oferuje niezwykłe doświadczenia i pozwala z satysfakcją stanąć na szczycie.

Wejście na Kieżmarski Szczyt z Tatrzańskiej Łomnicy to wyzwanie wymagające około 10-12 h marszu i pokonania co najmniej 1800 m przewyższenia. Istnieje również opcja skrócenia trasy, korzystając z kolejki linowej do Łomnickiego Stawu (słow. Skalnaté pleso). W sezonie 2023 bilet góra-dół kosztował 25 EUR, czyli około 110 zł.

Tatrzańska Łomnica – Łomnicki Staw

Na Kieżmarski Szczyt wchodziliśmy podczas kilkudniowego pobytu w Tatrach. Wcześniej zdobyliśmy Czerwoną Ławkę i Sławkowski Szczyt. Mieliśmy już trochę przewyższeń w nogach, więc postanowiliśmy ułatwić sobie życie i wjechać kolejką nad Łomnicki Staw.

Kolejka to oczywiście wariant dla chętnych. Jeśli nie chcesz korzystać z takiego ułatwienia, możesz wejść nad Łomnicki Staw pieszo, korzystając z zielonego szlaku z Tatrzańskiej Łomnicy. Odcinek ten ma około 5,5 km, 873 m przewyższenia i zajmuje około 3 h. Łatwo więc można policzyć, że wjazd kolejką pozwala znacznie skrócić trasę na Kieżmarski Szczyt. Ilość koniecznych do pokonania przewyższeń zmniejsza się dzięki kolejce o połowę.

Zobacz także:

Łomnicki Staw – Dolina Huncowska

W okolicy Łomnickiego Stawu zaskoczyła nas obfitość infrastruktury turystycznej: kolejki, restauracja, ścieżki, ławki, nawet plac zabaw. Miejsce to, choć nieco pozbawione dzikiego górskiego klimatu, jest praktycznym miejscem na odpoczynek. Po krótkiej przerwie, kontynuowaliśmy naszą podróż wzdłuż Magistrali Tatrzańskiej, w kierunku Rakuskiej Przełęczy. Szlak znakowany jest kolorem czerwonym. Naszym celem było jednak dotarcie do Doliny Huncowskiej. Podążając kamiennym chodnikiem, nabieraliśmy wysokości, aż w końcu dotarliśmy do punktu, gdzie konieczne było zejście ze szlaku.

Dolina Huncowska – Huncowska Przełęcz

W tym miejscu kończy się znakowana część trasy na Kieżmarski Szczyt. Miejsce zejścia ze szlaku nie jest oczywiste. Trzeba wypatrywać kopczyków i wydeptanych ścieżek. My zeszliśmy ze „szlaku na Kieżmarski Szczyt” w miejscu, gdzie skręca on w prawo. Poszliśmy w tym miejscu prosto wydeptaną ścieżką, a następnie skręciliśmy w lewo, wchodząc w głąb doliny. Idąc w górę, wypatrywaliśmy kolejnych kopczyków. Miejscami były one dobrze widoczne, a miejscami nie było widać ich wcale. Cały czas podążaliśmy jednak w głąb doliny, trzymając się możliwe najprostszego terenu.

Im głębiej wchodziliśmy w Dolinę Huncowską, tym bardziej sypki stawał się teren. W pewnym momencie zaczęło stanowić to problem, bo kamienie cały czas wyjeżdżały nam spod stóp. Wędrówka w takich warunkach stawała się coraz bardziej męcząca. Nie widzieliśmy jednak innej drogi, więc cały czas podążając za kopczykami, staraliśmy się wybierać optymalny wariant podejścia.

Ostatni odcinek wiedzie przez trawki i kamienie w kierunku przełęczy, gdzie teren staje się jeszcze bardziej stromy. Nasza droga w końcu doprowadza nas na przełęcz, skąd rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na sąsiednie szczyty.

Huncowska Przełęcz – Kieżmarski Szczyt

Po chwili przerwy kontynuujemy wejście na Kieżmarski Szczyt. Najdogodniejsza droga znajduje się po prawej stronie grani. Nie chcę dokładnie opisywać mojej trasy, ponieważ mam wrażenie, że nie wybraliśmy optymalnej ścieżki. Czasami przez dłuższy czas nie widzieliśmy kopczyków i podążaliśmy drogą, która wydawała się najłatwiejsza.

Przez spory odcinek trasy szliśmy znacznie poniżej grani, aż dotarliśmy do żlebiku, który wydawał się dość łatwy do pokonania. Najpierw idąc żlebem, a potem skalnymi półkami, dostaliśmy się bezpośrednio na wierzchołek Kieżmarskiego Szczytu. Ominęliśmy przy tym Wyżnią Kieżmarską Przełęcz, przez którą miała prowadzić nasza trasa na szczyt.

Po wejściu na Kieżmarski Szczyt zaczęliśmy szukać skrzynki z zeszytem. Pamiętam, że mieliśmy trudność z jej odnalezieniem, ponieważ sam wierzchołek rozgałęzia się na dwie części, a skrzynka jest ukryta za dużym głazem. Znaleźliśmy ją, podchodząc kawałek granią w stronę Łomnicy. Wierzchołek jest eksponowany, więc każdy krok wymaga uwagi.

Kieżmarski Szczyt – wymagająca trasa w dół

Po wpisie do zeszytu przyszła pora na odpoczynek. Zjedliśmy kilka przekąsek, by nabrać sił na zejście, które wymaga ostrożności. Musieliśmy najpierw wrócić na Huncowską Przełęcz. Droga powrotna, podobnie jak wejście, nie była oczywista, więc ponownie szukaliśmy kopczyków. Najpierw schodziliśmy w dół, a potem skręciliśmy w prawo i trawersowaliśmy zbocze. Bezpiecznie dotarliśmy na przełęcz, ale była to dopiero połowa sukcesu. Czekało nas jeszcze zejście przez wyjątkowo sypki teren.

Na przełęczy zauważyliśmy ścieżkę, którą wcześniej schodziła inna para turystów. Postanowiliśmy ją sprawdzić, licząc, że ominiemy największy fragment sypkiego terenu. Początkowo ścieżka rzeczywiście pozwoliła ominąć piargi, ale po chwili się skończyła. Ostrożnie zeszliśmy więc w lewo, w głąb doliny, a dalej, już sypkimi piargami, uważnie wędrowaliśmy w dół. W końcu dotarliśmy do dolnej części doliny i po trawie wróciliśmy na szlak, skąd udaliśmy się nad Łomnicki Staw. Tam wsiedliśmy w kolejkę i zjechaliśmy do Tatrzańskiej Łomnicy.

Wejście na Kieżmarski Szczyt – podsumowanie

Kieżmarski Szczyt nie jest łatwą górą. A przynajmniej nie był nią dla mnie. Najwięcej trudności sprawiła mi orientacja w górnej części drogi. Oczywiście sprawdzałem wcześniej opis trasy w internecie i w przewodniku, ale będąc w terenie i tak nie trafiłem na optymalny wariant wejścia. Z doświadczenia zresztą wiem, że opisy tras, które znajdujemy w internecie, często z hukiem rozbijają się o rzeczywistość, a droga, którą mamy przed sobą będąc już w górach, rzadko jest taka, jaką widzieliśmy na zdjęciach.

Podczas moich wypraw poza szlak stosuję zasadę, że zawsze dokładnie obserwuję kopczyki i staram się za nimi podążać, ale nie robię tego całkowicie bezkrytycznie. Jeśli teren wydaje mi się zbyt trudny, staram się znaleźć łatwiejszy wariant. Jednocześnie zawsze biorę pod uwagę możliwość wycofania się, gdy tylko uznaję, że robi się dla mnie zbyt trudno. Wtedy zawracam i szukam łatwiejszej trasy, a w ostateczności, po prostu rezygnuję ze szczytu. Uważam, że lepiej nie wejść na wierzchołek niż utknąć w trudnym terenie, z którego później nie będę mógł się wydostać.

Pisząc o trudnościach trasy na Kieżmarski Szczyt, trzeba też wspomnieć o legalności tego przedsięwzięcia. Zgodnie z przepisami TANAP na opisaną trasę można wejść jedynie z licencjonowanym przewodnikiem górskim. Nieprzestrzeganie tego przepisu może skutkować mandatem i innymi konsekwencjami prawnymi. Należy też pamiętać, że na Słowacji akcje ratunkowe w górach są płatne. Warto więc pamiętać o wykupieniu dobrego ubezpieczenia.

Komentarze

Dodaj komentarz