Ma dopiero trzydzieści trzy lata, a wspina się już od około dwudziestu. Jest autorem wielu trudnych przejść w Tatrach, Alpach i przede wszystkim Himalajach. Wszedł na takie ośmiotysięczniki jak Makalu, K2, Gaszerbrum I i Broad Peak. Co więcej jest pierwszym zimowym zdobywcą dwóch ostatnich. I chociaż po lekturze książki sądzę, że tylko cudem w młodości się nie zabił, to jednak historia jego życia jest niezwykle imponująca. Zapraszam do recenzji książki Adama Bieleckiego.
Spis treści
Spod zamarzniętych powiek
Pomimo bogatego CV, Bielecki nie ma najlepszej reputacji w polskim środowisku górskim. Często można usłyszeć negatywne opinie o jego współpracy z partnerami wspinaczkowymi w Himalajach. Głosy te stały się szczególnie słyszalne po tragedii na Broad Peaku, kiedy ogromny sukces polskiego himalaizmu zimowego został przykryty tragiczną śmiercią Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego.
Po tragedii powołano komisję, która z ramienia PZA badała wypadek. W raporcie, Adam Bielecki został oceniony bardzo negatywnie. Zdaję sobie sprawę, że w trakcie zejścia mógł postąpić lepiej, ale mimo to mam wrażenie, że stał się kozłem ofiarnym. Właśnie dlatego koniecznie chciałem przeczytać jego biografię. Mawiamy, że każdy kij ma dwa końce, a dzięki tej książce możemy poznać punkt widzenia Adama.
Górskie życie
Warto natomiast podkreślić, że „Spod zamarzniętych powiek” to nie jedynie Broad Peak w oczach Adama Bieleckiego, ale również wiele innych sytuacji z jego życia. Za wyjątkiem rozdziału I, który opisuje początek wyprawy na Gaszerbrum I, książka napisana jest chronologicznie. Najpierw dowiemy się jak 13-letni wówczas Adam chciał nauczyć się wspinać, ale był za młody, aby pójść na kurs skałkowy. Dzięki uporowi, pierwsze kroki w skałach udało mu się jednak postawić niewiele później. Potem przyszła pora na Tatry i Alpy. Mając zaledwie siedemnaście lat wszedł na Chan Tengri, za co otrzymał wyróżnienie w kategorii alpinizm podczas rozdania Kolosów w 2001 roku. Podczas, gdy Adam był już myślami w Himalajach, jego kariera zaczęła zwalniać. Na swój pierwszy ośmiotysięcznik musiał poczekać jeszcze ponad 10 lat.
Czytając widzimy jak z biegiem czasu zmieniał się charakter himalaisty i jego podejście do gór. Chociaż obecnie mówi, że „chce być nie tylko dobrym himalaistą, ale przede wszystkim starym”, to czytając rozdział o jego pierwszych tatrzańskich i alpejskich przejściach, a potem w szczególności fragment o wspinaczce na Pik Lenina i Chan Tengri, możemy dojść do wniosku, że chciał się po prostu zabić. Z kolei w późniejszych relacjach dostrzegamy już zdecydowanie więcej rozsądku.
Świetny dodatek
Lektura jest bardzo bogato ilustrowana. Co natomiast ciekawe, opisy górskich przygód Bieleckiego i piękne fotografie to nie wszystko co dostajemy od autorów. Ciekawym uzupełnieniem są liczne filmy. Na boku niektórych stron zauważymy kody QR. Podczas lektury warto, więc mieć przy sobie smartfon z zainstalowaną aplikacją czytającą tego typu kody. Filmy są z reguły kilkuminutowe. Bałem się, że będą mocno odrywać od czytania, ale podane są w taki sposób, że przyjemnie uzupełniają przekaz.
Głównym autorem książki jest Bielecki, ale zagłębiając się w treść czujemy, że przyłożył do niej rękę profesjonalny pisarz. Współtwórcą „Spod zamarzniętych powiek” jest Dominik Szczepański – dziennikarz Gazety Wyborczej, piszący również dla serwisu „Off Sport”. I bardzo dobrze, bo dzięki temu książkę czyta się lekko i przyjemnie.
Z autografem
Podsumowując, „Spod zamarzniętych powiek” to pozycja którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu, kogo interesuje literatura górska. Cena to około 30 zł, więc nie jest wygórowana. Zamówienie można złożyć w większości księgarni.
Polecam także:
1. Filmy dokumentalne o Tatrach. Zobacz piękno Tatr w 12 filmach Tatrzańskiego Parku Narodowego
2. Jak wyglądają Tatry w trakcie ogromnych ulew? Ciężko zobaczyć to na własne oczy