Dolina Kościeliska to jedno z ciekawszych miejsc Tatr Zachodnich. Słynie jednak nie ze szczytów czy rozległych panoram, ale raczej z tego co w środku – z pięknych i rozległych jaskiń.
W Dolinie Kościeliskiej znajduje się największe w Tatrach skupisko jaskiń. Długość poznanych korytarzy to niesamowite 60 km. Większość jest jednak albo całkowicie niedostępna, albo mogą do nich wchodzić tylko taternicy jaskiniowi, po uprzednim uzyskaniu zezwolenia władz TPN. Jest jednak kilka jaskiń, które mogą zwiedzać również zwykli turyści. Właśnie na nich skupię się w tym artykule.
Jaskinie w Dolinie Kościeliskiej
Smocza Jama
O Smoczej Jamie wspominałem już trochę w artykule „Masz chwilę? Zwiedź ze mną piękny Wąwóz Kraków i zobacz jak wygląda zimą”. Przejście przez nią może być częścią wycieczki właśnie przez Wąwóz Kraków. Jaskinia jest dostępna przez cały rok, a za wejście nie jest pobierana opłata.
Sama Smocza Jama jest dość krótka. Ma zaledwie 44 metry. Do wejścia dostajemy się po drabince, a potem wspomagając się łańcuchami. W środku jest ciemno, więc własne źródło światła będzie potrzebne. Zimą mogą występować oblodzenia, zatem warto posiadać czołówkę. Dzięki temu obiema rękoma będziemy mogli mocno trzymać się łańcuchów.
Jaskinia Mroźna
Jaskinia Mroźna to jedyna jaskinia w Dolinie Kościeliskiej, gdzie zainstalowano sztuczne oświetlenie. Nie musimy więc pamiętać o własnym źródle światła. Od innych ogólnodostępnych jaskiń odróżnia się także zasadami wstępu. Po pierwsze wstęp jest płatny. Po drugie jaskinia jest nieczynna zimą.
Aby dostać się do jaskini podążamy zielonym szlakiem przez Dolinę Kościeliską, aż do okolic Lodowego Źródła, gdzie na lewo odchodzi czarny szlak. Nim już bezpośrednio dochodzimy pod wejście do jaskini, gdzie znajduje się kasa biletowa. Długość Jaskini Mroźnej to około 570 metrów (licząc ze sztucznym tunelem). Jej przejście nie powinno zająć więcej niż 40 minut.
Jaskinia Raptawicka
Jaskinia Raptawicka jest dostępna dla turystów przez cały rok, a za wstęp nie jest pobierana opłata. Wejście znajduje się pod koniec Doliny Kościeliskiej. Idąc od strony Kir, najpierw po lewej stronie mijamy szlaki prowadzące do Jaskini Mroźnej i Wąwozu Kraków. Następnie po prawej zobaczymy drogowskaz kierujący na czarno-czerwony szlak. Czerwony wiedzie do Jaskini Mylnej, a czarny do Raptawickiej. Początkowo oba szlaki idą razem. Najpierw po łańcuchach, a potem kamiennymi stopniami pniemy się dość ostro w górę. Po pewnym czasie dotrzemy do miejsca, gdzie szlaki się rozdzielają. Jeśli chcemy dzisiaj zwiedzić zarówno Jaskinię Raptawicką, jak i Mylną, koniecznie najpierw idziemy czarnym szlakiem do Raptawickiej. W przeciwnym wypadku, będziemy musieli ponownie pokonać podejście od drogi przez dolinę. Ja zrobiłem ten błąd i niepotrzebnie męczyłem nogi.
Na rozwidleniu pod koniec czarno-czerwonego szlaku, skręcamy więc w prawo i podchodzimy stromym urwiskiem. Nim docieramy do około 15 metrowej ściany, w wejściu na którą pomoże nam zainstalowany łańcuch. Z drugiej strony schodzimy po drabince. W środku zobaczymy duże komory. Do ich zwiedzania nie jest potrzebna latarka. Jeśli natomiast chcielibyśmy wejść głębiej, konieczne będzie własne źródło światła. Sam ze względu na obtarcia, których nabawiłem się w Jaskini Mylnej, zwiedzanie zakończyłem w początkowych grotach. Wy natomiast możecie iść dalej 🙂 Zwiedzając jaskinię znajdziecie w niej np. kapliczkę. Wyjście z jaskini odbywa się tą samą drogą co wejście, czyli najpierw po drabince, potem w dół łańcuchami i dalej szlakiem, aż do miejsca, gdzie znów droga połączy się ze szlakiem czerwonym.
Jaskinia Obłazkowa
Jeśli macie dość jaskiń na dzisiaj, wystarczy skręcić w lewo i zejść do drogi przez Dolinę Kościeliską. Innym wyjściem jest kontynuacja eksploracji jaskiń i skręt w prawo na czerwoną ścieżkę. Już po chwili po prawej stronie zobaczycie pierwszy otwór. Jest to wejście do niewielkiej Jaskini Obłazkowej. Jej przejście może zająć około 20 minut. Jaskinia jest fragmentem systemu Jaskini Mylnej. Zwiedzać możemy ją bezpłatnie przez cały rok, ale wymagane jest posiadanie własnego źródła światła.
Jaskinia Mylna
Ta jaskinia najbardziej dała mi w kość. Generalnie jestem dość duży. Wąskie i niskie korytarze, zmusiły mnie więc do przemierzania ich często na czworaka z rękami i nogami w wodzie. W większości miejsc nie było mowy o niesieniu plecaka jak „Pan Bóg przykazał”, czyli na plecach. Po prostu przesuwałem go przed sobą. Z jaskini wyszedłem cały mokry i brudny. Na szczęście nie przeszkadza mi to specjalnie. Wychodzę nawet z założenia, że z gór trzeba wracać trochę ubrudzonym. Wtedy przynajmniej wiadomo, że było ciekawie 😉 Doszedłem również do wniosku, że wiem skąd nazwa Mylna. Ilość korytarzy w środku jest tak duża, że pomimo oznaczeń na ścianach, gdy myślisz już, że mniej więcej wiesz gdzie jesteś, to… mylisz się! 😉
Ok, ale do rzeczy. Jaskinia Mylna także jest dostępna przez cały rok, a za wejście nie jest pobierana opłata. Aby dostać się do środka, wychodzimy z Jaskini Obłazkowej i skręcamy w prawo. Oznaczonym na czerwono szlakiem docieramy po chwili do wejścia. Droga przez jaskinię jest jednokierunkowa i również oznaczona kolorem czerwonym. Znaki znajdziecie także w środku. W zasadzie są tam ich trzy rodzaje. Zwykłe biało-czerwone-białe pasy przeprowadzą Was przez jaskinie, aż do wyjścia. Znajdziemy także czerwone kółka i czerwone trójkąty, które kierują do bocznych salek.
Początkowy fragment jaskini jest dość jasny. Nim dojdziemy do tzw. okien Pawlikowskiego, gdzie droga skręca w prawo. W tym miejscu zaczyna się zabawa… Bywa naprawdę ciasno, jeśli więc macie taką możliwość, warto zostawić plecaki pod czyjąś opieką na zewnątrz. Koniecznie miejcie również ze sobą dobre źródło światła. Latarka w telefonie raczej nie wystarczy. Najlepsza byłaby czołówka, dzięki czemu ręce będziecie mieć wolne.
Przejście przez Jaskinię Mylną
Bardzo ciasny korytarz wprowadza nas do właściwej części jaskini. Po chwili szlak się rozgałęzi. Warto tutaj skręcić w prawo, przez co dotrzemy do największej sali jaskini o nazwie „Wielka Izba”. Wracamy się i dalej kierujemy za znakami na ścianach. To czy będziecie zwiedzać kolejny komory, zależy oczywiście tylko od Was. Właściwy szlak prowadzi nas do tzw. „Białej ulicy”, gdzie musiałem się prawie czołgać. Wąski korytarz zdawał się nie mieć końca. Chyba właśnie tutaj straciłem ochotę na robienie zdjęć… W pewnym momencie dotrzemy do ubezpieczonego łańcuchami trawersu. To dobry znak, bo zbliżamy się do końca. Po chwili widzimy już światła. Niskim, jak cała jaskinia wyjściem docieramy do końca podziemnego fragmentu wycieczki. Teraz czeka nas już tylko zejście do drogi prowadzącej przez Dolinę Kościeliską.
Jaskinie w Dolinie Kościeliskiej – co dalej?
To w zasadzie koniec wycieczki. Możecie albo iść w lewo i przejść do Kir lub też skręcić w prawo do Schroniska na Hali Ornak, gdzie dojdziecie w kilkanaście minut. W jaskiniach bywa zimno, więc jeśli zmarzniecie, rozgrzanie się w schronisku będzie dobrym pomysłem. Gorąco zachęcam do tej wycieczki, bo Tatry to nie tylko szczyty.