Krokusy w Tatrach możemy podziwiać na większości polan. Nie wszędzie jednak zagęszczenia kwiatów jest takie samo. Fioletowe dywany, które robią takie wrażenie, powstają jeśli krokusy kwitną gęsto. Takie zjawisko możemy z reguły obserwować w Dolinie Chochołowskiej i na Polanie Kalatówki.

Główna część sezonu na krokusy w Tatrach z reguły przypada na kwiecień. Gdy rozpoczyna się proces kwitnienia tych pięknych kwiatów, Dolina Chochołowska przeżywa prawdziwe oblężenie. Ja również wybrałem się na krokusowe polowanie, ale w trochę inny sposób niż większość turystów. Odwiedziłem kilka polan, aby zobaczyć jak faktycznie wygląda sytuacja w innych miejscach niż Dolina Chochołowska.

Krokusy w Tatrach

Wysyp krokusów w Tatrach najczęściej przypada na początek kwietnia. Nie jest to jednak stała data. Kwiaty szybko przekwitają i są narażone na częste zmiany pogody. Jeżeli w dolinach zaczyna gościć wiosna, a potem powraca zima to większość krokusów zostaje połamana. Okres krokusowych dywanów z reguły nie trwa zbyt długo.

Polana Kalatówki

Kalatówki to jedno z dwóch miejsc w których ilość i zagęszczenie krokusów bywa bardzo duże. To i łatwość dojścia sprawia, że Polana Kalatówki bywa bardzo licznie odwiedzane przez turystów. Zwiedzających jest natomiast z reguły znacznie mniej niż w Dolinie Chochołowskiej.

Mała Polanka i Wielka Polana Małołącka

Podczas mojej wizyty, na Wielkiej Polanie Małołąckiej krokusów było na lekarstwo. Trochę więcej na Małej Polance. Widać było, że śnieg stopniał dopiero niedawno. Piękny widok i praktycznie brak ludzi sprawił jednak, że i tak cieszyłem się z odwiedzin tego miejsca.

Przysłop Miętusi

Przysłop Miętusi odwiedziłem trochę przy okazji, przechodząc z Wielkiej Polany Małołąckiej do Doliny Kościeliskiej. Nie znalazłem tu zbyt wiele krokusów. Była za to cisza, spokój i piękny widok 🙂

Dolina Kościeliska

Dolina Kościeliska to w mojej ocenie przykład miejsca, które – jeśli chcemy popatrzeć na kwitnące krokusy – nie warto odwiedzać. W dolinie występowało bowiem niekorzystne połączenie dużej ilości turystów i małej ilości krokusów. Do tego sporo kretowisk…

Ścieżka pod Reglami

Ścieżka pod Reglami to z kolei miejsce, które pozytywnie mnie zaskoczyło. Przechodząc tylko krótki odcinek z Kir do parkingu przy Dolinie Małej Łąki, znalazłem trzy polany z gęsto rosnącymi i kwitnącymi szafranami spiskimi. Tylko tutaj udało mi się znaleźć krokusa albinosa, czyli białego. Do tego bardzo mało turystów.

Dolina Lejowa

Dolina Lejowa położona jest pomiędzy Doliną Kościeliską, a Doliną Chochołowską. Wiązałem spore nadzieję z tym miejscem, gdyż prowadzony jest tutaj kulturowy wypas owiec, a krokusy lubią ziemię bogatą w azot. Okazało się jednak, że kwiatów było niewiele.

Krokusy w Dolinie Chochołowskiej

Ostatnie miejsce wyjazdu i symbol krokusów w Tatrach. Wystarczy jeden ładny weekend, w czasie gdy kwitną krokusy, a do Chochołowskiej zjeżdżają tłumy. Efekt to olbrzymie korki na drodze dojazdowej i tłumy przemierzające dolinę. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie w Dolinie Chochołowskiej krokusy robią największe wrażenie. Połączenie fioletowego koloru szafranów spiskich, z zielenią polany i bielą jeszcze ośnieżonych szczytów robi piorunujące wrażenie. Według mnie Dolina Chochołowska, gdy kwitną krokusy jest więc miejscem, które po prostu trzeba odwiedzić. Zróbmy to jednak z głową. Po co pchać się w to miejsce w weekend. Weźmy sobie jeden dzień wolnego i przyjedźmy tutaj rano w tygodniu. Razem z nami dolinę będzie wówczas przemierzać zaledwie kilkanaście osób. Zero tłumów, zero kolejek i zero szaleństwa.

Komentarze

Dodaj komentarz